"Zachęcałbym stronę rządzącą". Zandberg o elektrowni atomowej
W ostatni piątek premier Mateusz Morawiecki poinformował w mediach społecznościowych, kto wybuduje pierwszą elektrownię atomową w Polsce. Będzie to amerykańska firma Westinghouse. Zgodnie z zapowiedzią szefa rządu, w najbliższą środę Rada Ministrów podejmie w tej sprawie stosowną uchwałę.
Decyzję ws. wyboru wykonawcy, który zajmie się budową elektrowni, komentowali politycy zaproszeni w niedzielę do programu "Kawa na ławę" w TVN 24. Był wśród nich jeden z liderów partii RAZEM Adrian Zandberg.
Zandberg: Planeta, ale i gospodarka
Politycy zastanawiali się m.in. nad tym, czy wariant amerykański jest w tym przypadku lepszy od koreańskiego i ewentualnie francuskiego.
Poseł Lewicy skonstatował, że Polska w obecnej sytuacji nie ma już czasu na dogłębne rozważanie, ponieważ jest spóźniona o kilkanaście lat. – Musimy możliwie szybko wyjść z uzależnienia od paliw kopalnych ze względu i na odpowiedzialność za planetę, ale też ze względu na przyszłość gospodarki. Bo za 10 lat przestrzeni na funkcjonowanie energetyki w tej formule, jaka jest w Polsce, po prostu nie będzie – ocenił.
"Zachęcałbym" rząd
Zandberg zwrócił się do obecnych w studio przedstawicieli obozy władzy z pewną i radą. Przekonywał, że w wielu państwach decyzje przyjmuje się inaczej niż w Polsce. – Zachęcałbym, skoro strona rządząca tak cieszy się z konsensusu wokół transformacji energetycznej do tego, żeby podejść do tego tak, jak się to robi w wielu europejskich krajach. Siada się, niekoniecznie przy kamerach, z przedstawicielami partii opozycyjnych i ustala się strategię. I strategiczne decyzje dosyć głęboko się konsultuje – mówił Zandberg, podkreślając, że kluczowe jest, aby nie było w sprawie zwrotów.